Ciekawe Wydarzenia

KINO PO STAREMU „Jean-Luc Godard. Imaginacje”

21.05.2019 17:00
KINO PO STAREMU „Jean-Luc Godard. Imaginacje”

Czy jeszcze pamiętasz, jak w dawnych czasach ćwiczyliśmy nasze myśli? Najczęściej
zaczynaliśmy od snu … Zastanawialiśmy się jak, w całkowitej ciemności, mogą pojawić
się w nas kolory o takiej intensywności. Miękkim, niskim głosem mówiąc o wielkich
rzeczach i zaskakujących, głębokich sprawach. Obraz i słowa są niczym zły sen zrodzony
w burzliwą noc. W oczach Zachodu. Zagubione raje. Wojna jest tutaj…
Jean-Luc Godard

88-letni twórca „Do utraty tchu” wcielając się w rolę narratora prowadzi nas przez fascynujący labirynt
własnego umysłu, w którym Pierre Paolo Passolini sąsiaduje z Alfredem Hitchockiem
i Michaelem Bay’em, Jan Sebastian Bach z Włodzimierzem Wysockim, a John Milton
z Fiodorem Dostojewskim. „Jean-Luc Godard. Imaginacje” to kino ery multimediów,
w której odbiorcy nieustająco bombardowani są fragmentarycznymi obrazami
i dźwiękami z ekranów telewizorów, komputerów, telefonów komórkowych, a nawet
smartwatchy. I na ich podstawie budują swój ogląd rzeczywistości.
– Zrozumiałem, że najważniejszym zadaniem reżysera nie jest filmowanie lecz montaż…
Ponieważ odbywa się on przy użyciu rąk, uważam, że trzeba myśleć rękoma Wyobraźcie
sobie przez kilka minut, że jesteście zmuszeni spędzić cały dzień bez użycia rąk.
Jak sobie z tym poradzicie? Jak będziecie jeść? Kochać? Nie da się zrobić niczego
bez pomocy rąk. Dlatego mój film od początku pokazuje, że wszystko opiera się
na pięciu palcach. A kiedy pięć palców się spotka, masz rękę – mówił reżyser podczas
konferencji prasowej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes.
W „Jean-Luc Godard. Imaginacje” reżyser zastanawia się nad współczesną rolą kina,
analizuje i poddaje krytyce jego niezdolność do rozpoznania okrucieństw XX i XXI wieku,
w tym Holokaustu i konfliktu na Bliskim Wschodzie, pyta o powinności twórców
oraz odbiorców filmowego spektaklu. Eksperymentując z proporcjami obrazu, montażem,
kolorami i dźwiękiem próbuje dostrzec to, co skrywa się pod jego powierzchnią.
– Większość filmów… skupia się na prezentowaniu czegoś, co się wydarza. Zaledwie kilka
zaś mówi o tym, co się nie dzieje. Mam nadzieję, że mój film dotyka tego wymiaru.

 

Scenariusz i reżyseria – Jean-Luc Godard
Zdjęcia – Fabrice Aragno
Montaż – Jean-Luc Godard
Scenografia – Jean-Paul Battaggia
Producenci – Fabrice Aragno, Mitra Farahani
Produkcja – Casa Azul Films, Ecran Noir productions

 

Drogi Jean-Luc,
Dziękuję Ci za możliwość obejrzenia „Jean-Luc Godard. Imaginacje” (…)
Tchnąłeś życie w filmową materię skomponowaną z różnych źródeł, deformując je,
zmieniając kolory, ziarnistość i format. Blokując wszelkie formy uwodzenia – od obrazu
po słowa – jąkaniem, drżeniem, przerwaniem i zakrywaniem. W nieustających przerwach
między tym, co widzialne, a maszyną kinematografu z jej perforacjami, szpulami
i dekompozycją, za pomocą cyfrowych narzędzi odkrywając na powrót niedoskonałość.
Tworząc piękną, perfekcyjną definicję kontrapunktu. Fale, płomienie, bombardowania,
armie, historia i świat jako grzmiące widowisko w stylu Dowżenki lub Vidora.
Ogromna symfoniczna kipiel, która nie opowiada historii. Nie próbuje być prawdziwym
„kinem”. Jak w przypadku pierwszego czytelnika Moby Dicka (według Giono):
– To nie jest książka – mówi Melville.
To nie jest coś, co uczyni cię popularnym w cyfrowej rzeczywistości, która pokazuje
wszystko i nic. (Doświadczyłem tego w filmach Vigo).
Założenie, że to, co chcesz powiedzieć, zostanie usłyszane, zadziwia. W rzeczywistości
„konieczne staje się przyciągnięcie uwagi”. Ale nie pokazujesz tego w ten sposób;
od czasu do czasu mówi się o „rządzie dzikich zwierząt Victora Hugo”.
Karol Marks wymyślił remake w swoim pamflecie „18 brumaire’a Ludwika Bonaparte”.
Historia się powtarza, ale nie jako farsa. Błędy moralne mieszają się z przestępstwami
popełnianymi przez państwa. Są przestępcy, którzy istnieją wyłącznie dzięki wojnom.
Ludzkość niszczy samą siebie. Od lat wojna jest wszechobecna, coraz bardziej dosłownie
– w rozumieniu Goi lub Josepha de Maistre’a (tak tłumaczę obecność tego ostatniego).
Następuje przyzwyczajenie.
Powiedzenie, że „Jean-Luc Godard. Imaginacje” jest aktem odwagi, to frazes. Jednak
to uczucie wciąż do mnie wraca. Taka jest prawda – jak mawiają młodzi ludzie, którzy
piszą do Ciebie, że jesteś jedyną osobą, która … itd. (Nie wiedzą, że mają rację.
Mam nadzieję, że to dostrzegą).
Zawsze starałeś się być „w” historii, ponieważ uważasz, że kino właśnie temu powinno
służyć. Twoje „Historia/e kina” to coś więcej niż tylko kinofilskie opowiadanie historyjek.
Tym razem to sama materia jest tu historią. W rzeczywistości nie odwracasz się od kina,
po prostu nie jest to już dominująca forma miłości.
Zachowujesz charakter, hieroglif, o którym marzył Eisenstein (On również miał trzy
wspaniałe objawienia: sowę, ręce spoczywające na biblii i teutońskiego rycerza. Pragnął
zbudować własną katedrę sztuki).
Znajdujesz swoje obrazy w filmach i kronikach filmowych. To forma sprawiedliwości.
Tym lepiej, jeśli twórczość Ridleya Scotta służy jako farba drukarska.
I nie odwracasz się od kina. Wystarczyły dwa długie ujęcia z „Le Plaisir”, gdzie widzimy
poruszające się ciała, by to zrozumieć.
Myśl ewoluuje poprzez obrazy i dźwięk („myśl / przychodzi / będzie kontynuowana”),
jak w kolażu, który przyjaciel stworzył przy użyciu fragmentów „Historia/e kina”.
Jest to forma wyrażona za pomocą pięciu palców… kolejna z tych rzeczy, których
nie zrozumiałem na papierze.
Na koniec, nawet jeśli ponowne użycie jakiś treści jest tym, co ciekawi mnie najmniej –
nie zmienia to charakteru pisma – bardzo podoba mi się idea filmowej nieśmiertelności
od „Zawrotu głowy” przez „Ruby Gentry” po „Rzekę”.
I spokojne chwile szczęścia na Półwyspie Arabskim, w których widzę coś z radości
Barneta: zachód słońca, łódź na lśniącym morzu, banalne zakątki Maghrebu oddające
wyobrażenie arabskiego świata, które mamy pod powiekami.
Jeszcze raz gorąco Ci dziękuję
Ściskam
Bernard Eisenschitz

BILETY W CENIE 10ZŁ DOSTĘPNE W KASIE I NA STRONIE: