KINO ECK BLOG

„AND THE WINNER IS!”

„AND THE WINNER IS!”

23 lutego, 2017

Czy La la land zgarnie wszystkie Oscary? Czy Akademia wyciągnie rękę na zgodę i da statuetkę Melowi Gibsonowi? Czyj komentarz na temat nowego prezydenta USA zdobędzie największe uznanie? Czy Jimmy Kimmel zaśpiewa? Kto będzie miał najpiękniejszą sukienkę? Czy ktoś się wywróci? Tego nie wiemy, ale jedno jest pewne – luty i marzec w KINIE ECK miną pod znakiem Oscara.

I znowu te Oscary… Co roku to samo. Na początku słyszymy, że to wcale nie są prestiżowe nagrody. Po ogłoszeniu nominacji podnosi się szum i głośno wylicza się tych, którzy powinni dostać szansę na wygraną, a nie dostali. Później czekamy na galę, chociaż szkoda zarywać nockę, bo z pewnością prowadzący się nie popisze, sięgnie dna, a jego porażka będzie długo komentowana. Większość nagród dostanie film, który nie powinien, a już na pewno ten, który otrzyma statuetkę w najważniejszej kategorii (Best Picture) zostanie zmieszany z błotem. Znowu obrazimy się na Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej, ale tylko trochę, bo przecież już za rok znowu z wypiekami na twarzy siądziemy przed telewizorami by przenieść się do magicznego Hollywood.

Bo tak naprawdę uwielbiamy ceremonię rozdania Oscarów. Kino od zawsze oferowało widzom ucieczkę od rzeczywistości, a statuetka Oscara to nic innego jak symbol spełnionego marzenia, zmaterializowanego snu. Dlatego tak chętnie oglądamy oscarową galę, przenosimy się na chwilę do innego świata. Któż z nas będąc pacholęciem nie marzył o tym, że w kopercie kiedyś znajdzie się jego imię, że będzie wbiegał po zdradzieckich schodach i odbierze statuetkę, którą rozpoznaje cały świat (bo Złotego Niedźwiedzia, albo Lamparta to już nie każdy kojarzy), wygłosi mowę tak płomienną, że nikt jej nie zagłuszy i zapisze się tym samym w historii kina. Nie wszystkim te marzenia się spełniają, większości jednak nie, ale sentyment do Oscarów pozostaje. Lubimy oglądać ceremonię i lubimy dyskutować o werdyktach Akademii. I bardzo dobrze! Bo filmy nie tylko się ogląda, ale też się o nich rozmawia (robią to nie tylko krytycy i recenzenci – serio!). Jednak, żeby podyskutować, trzeba najpierw obejrzeć. Dlatego zapraszamy do Kina ECK, gdzie prezentujemy i przypominamy obrazy rywalizujące o najwyższe laury.

Słuchaliśmy już jak śpiewa Ryan Gosling i Emma Stone (La La Land), sprawdzaliśmy, czy Casey Affleck jest tym smutniejszym Affleckiem (Manchester by the Sea), dowiedzieliśmy się, że droga do domu jest długa (Lion. Droga do domu), a teraz okaże się czy nikt nie zboczył z niej tak bardzo, by zasłużyć na ognie piekielne (Aż do piekła). Spotkamy też Mela Gibsona, który jak zwykle zniewala rozmachem (Przełęcz ocalonych), a w marcu zobaczymy m.in. jak pięknie wygląda światło księżyca (Moonlight) i dowiemy się, czemu Martin Scorsese postanowił zamilknąć (Milczenie – film prawie kompletnie pominięty przez Akademię, choć docenili zdjęcia Rodrigo Prieto).

Pokusicie się o wytypowanie zwycięzców?

Ewelina